Gdy przyjdzie czas


Jest niedzielny wieczór. Dzieci śpią, umysł powoli przetwarza listę zadań na jutrzejszy dzień w pracy, choć staram się go trochę rozluźnić spoglądając na spotkanie FC Barcelony z Atletico rodem z Madrytu. Mam nadzieję, że ekipa Lewego rozegra dobre spotkanie, a Robert zrobi swoje. Kocham gościa, ale dzisiaj nie o tym.

Po meczu, muszę zrewanżować się „Prezydentowi”, bo jego rozmowa z Aleksandrem Kaczorowskim – mimo, że bardzo ciekawa – trochę się u mnie kurzy. Ten chroniczny brak czasu, a może pozwólmy sobie na szczerość: nieodpowiednie zorganizowanie i nieumiejętne rozkładanie priorytetów, często przekłada w czasie rzeczy, które mogłyby poszerzyć moją perspektywę na rzeczywistość. Tak patrzę na tę książkę – ciekawe spojrzenie na rzeczywistość, które może pokazać mi inną perspektywę i pomóc zrozumieć inny czas. Mam nadzieję, że szklanka whiskey z colą przyśpieszy i uprzyjemni ten wspólny czas z Prezydentem.

Za moment zabiorę się za te przyjemności, ale nie ukrywam, że planuje niebawem napisać o tym jak patrzę na sytuację na Ukrainie. Dosyć mocno śledzę różnorakie analizy, myślę o swojej rodzinie, mam doświadczenie z procesu pomagania kilkuset obywatelom Ukrainy w ciągu ostatnich dwóch lat, a dodatkowo interesuję się polityką, a więc zapewne podzielę się z Wami moim spojrzeniem na naszą sytuację w perspektywie wojny tuż za naszą granicą.

Nim ja popełnię tekst podzielcie się proszę ze mną Waszą odpowiedzią na pytanie: czy przyjdzie nam mierzyć się rzeczywistością wojny na terenie naszego kraju ?

Na dzisiaj tyle, na koniec zostawiam Wam kawałek, który mocno do mnie trafił jakiś czas temu, choć to nie dziwne, bo zdaje się, że Kękę ma jakiś kod dostępu do mojej wrażliwości, może dlatego, że podobnie patrzymy na rzeczywistość.

Dobrej nocy i reszty tygodnia !

Czy abp. Gołębiewski trafi do nieba?


To pytanie, które w aktualnych okolicznościach z pewnością jeży włos na niejednej głowie, szczególnie tych, którzy w kościele widzą coraz mniej Bożej obecności. Jest to pytanie, na które w tym momencie nie ma żadnej, pewnej odpowiedzi. Nie twierdzę, że tak nie będzie, ale pamiętając dobrego łotra, przez niektórych badaczy określanego jako „Dyzma”, który mimo trudnienia się rozbojem i popełniania (tu domniemam) nie małych przestępstw prosto z miejsca egzekucji trafił do nieba, staram się nie osądzać nikogo.

Brak pewnej odpowiedzi na powyższe pytanie nie zwalnia nas z zajęcia stanowiska w aktualnie najważniejszym pytaniu: Czy abp. Gołębiewski powinien być pochowany z honorami w Katedrze Wrocławskiej?

Jako owca prowadzona przez pasterzy kościoła, spróbuję odpowiedzieć na to pytanie. Zacznijmy od tego co w tej sprawie wiemy na pewno?

Pierwszym pewniakiem, którego nie da się podważyć w żaden logiczny sposób jest to, że śp. abp. Gołębiewski był winny zaniedbań w prowadzonych sprawach dotyczących księży pedofilii w dwóch kierowanych przez siebie diecezjach, co potwierdza komunikat Nuncjatury Apostolskiej w Polsce z sierpnia 2021 r.

Drugie, co najbardziej tragiczne, wołające o pomstę do nieba, i bolesne to fakt, że z powyższych zaniedbań wynika konkretna ludzka krzywda. Krzywda, która będzie odnawiać gnijące rany w tych, którzy ranieni przez pedofilów nie mogli liczyć na skuteczną interwencję, pomoc pasterza, a także teraz nie mogą liczyć na ludzkie podejście ludzi kościoła. Nie mogą liczyć nawet na to, aby ich głos był uszanowany. W mojej opinii pokazuje to, jak bardzo jeszcze niektórzy hierarchowie kościoła są ślepi na ludzką krzywdę i jak bardzo zależy im na „orderach”, a nie na ludzkiej sprawiedliwości.

Trzecim faktem, jest to, że warto zgodzić się w tej sprawie z oświadczeniem Państwowej komisji do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15, które w sposób zdecydowany wyraża dezaprobatę wobec takiej formy pochówku byłego metropolity seniora archidiecezji wrocławskiej.

Po czwarte zawiódł mnie osobiście Prymas Polski abp. Wojciech Polak, który mimo że pełni funkcję reprezentacyjną, to jako delegat KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży, tym razem zawiódł na całej linii. Zaskoczył mnie lakoniczny komunikat, z którego wynika, że decyzję o pochówku podejmuje metropolita wrocławski i rodzina z zmarłego, bo przecież nie to jest clue sprawy. Umycie rąk raczej przystoi Piłatowi, a nie Prymasowi, który do tej pory włożył sporo wysiłku w to, aby zadbać o tych, którzy byli skrzywdzeni, czasem odważnie sprzeciwiając się swoim współbraciom w kapłaństwie. Co stało się tym razem? Nie wiem, ale nie w milczeniu moim zdaniem powinna się teraz przejawiać troska o dobro ofiar i ewangeliczna postawa.

Jako owca (zdaniem wielu) ślepo zapatrzona w pasterzy, dająca się strzyc „na kasę”, nie mająca swojego zdania, ślepa i naiwna, która żyje średniowiecznymi opowieściami i zawsze chroni tylko i wyłącznie interesów „swojej sekty” nie zważając na dobro ofiar, stwierdzam, że mój Kościół, strzela sobie w stopę korporacyjną postawą, bardzie spod znaku omerty niż Ewangelii. Po raz kolejny dajemy pożywkę tym, którym zależy by nas oczerniać, a nawet inaczej, oni nic nie muszą
w tej sytuacji robić, to jest samobój samograj.

Odpowiadając na postawione wcześniej pytanie stwierdzam, że moim zdaniem abp. Gołębiewski nie powinien być chowany z honorami w katedrze wrocławskiej, a moi bracia w wierze: hierarchowie, Biskupi, kapłani, inni katolicy powinni odnaleźć pochowane bez honoru, okryte ludzkim milczeniem cnoty Ewangeliczne.

Dobry pomysł w złym czasie ?


Rzadko zabieram głosy na tematy okołopolityczne, ale mam chęć, by zrobić wyjątek. Trochę nie rozumiem tej całej histerii związanej z „zamachem” na wolne media. Rzecz jasna zdaje sobie sprawę, że pluralizm poglądów, wypowiedzi i opinii, jest podstawą rzeczywistości w jakiej żyjemy, ale czy to co dzieje się z tzw. podatkiem od reklam jest atakiem na tenże pluralizm ?

Własnym okiem

Na ten temat patrzę własnym okiem, w którym nie stosuje szkła kontaktowego, ani też nie zerkam na tą sytuację czytając pasek na dołu ekranu, który oznajmia, że kraj miodem i mlekiem płynie. Patrzę z dala, bo ostatnio media ograniczam. Uważam, że tylko tak właśnie powinniśmy na to spoglądać, bo jeżeli, ktoś uważa, że w Polsce jest totalitaryzm, albo odwrotnie, że kraj opływa w dobrobyt, to niezależnie od strony sporu, jest wyznawcą niebezpiecznej sekty. Niebezpiecznej dlatego, że mimo iż dzisiaj działania socjotechniczne wpływają pewnie w około 90% na naszą podświadomość, to dając się manipulować tak wprost informacjami, które śmierdzą na kilometr, trzeba odczuwać dużą potrzebę przynależności do grupy mocno oderwanej od rzeczywistości, a taką przecież jest sekta.

O co chodzi z tym podatkiem ?

Prostymi słowami: w krajach, w których wprowadzono już takie rozwiązania zadbano o to, żeby ogromne, zagraniczne koncerny medialne, które przejmują rynek reklamowy bardzo zdecydowanie, płaciły podatek w danym kraju, a nie gdzie indziej. Podobnie jak z wielkimi hipermarketami – ogromne pieniądze zarabiane w danym kraju, a podatki płacone np. w rajach podatkowych etc. Rzecz jasna nie twierdzę, że giganci nie płacą żadnych danin, a raczej niewspółmierne do zarobków.

Podatek od reklam działa m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpani, Włoszech, Belgii czy Grecji. Z reguły jego zasady polegają na tym, że koncern, którego przychody wynoszą globalnie np. 750 mln euro, i w danym kraju np. 25 mln euro, płacił 2% podatku, od kwoty zarobionej w danym kraju.

Dany podatek obejmie więc koncerny, które operują ogromnymi kwotami, a nie np. małe lokalane gazety lub radia. Inną kwetią jest to jak wielkim kapitałem dysponują dane koncerny w danym rynku medialnym, czyli jak wiele małych redakcji „pochłaniają”.

Reasumując nie jest to żadna nowość wymyślona tylko w Polsce, a propozycja tego podatku to nie jakaś horendalna kwota z kapelusza, a raczej (bynajmniej procentowo) mała składka na rzecz kraju, w którym firmy zarabiają pieniądze.

Wolność słowa zagrożona ?

Portfel cyfrowych gigantów napewno delikatnie się odchudzi, ale czy wpłynie to na wolność słowa w Polsce ? Czy rzeczywiście doprowadzi to do powolnego wykończenia tych mediów ? Czy to kolejny krok do totalitaryzmu ? – nie wiem, ale w mojej opinii reakcja mediów na zapowiedzi wprowadzenia tej daniny była nieadekwatna do sytuacji.

Póki co ustaleń brak. Podatek nie jest niczym zaskakującym, czego nie można było się spodziewać, także wkręcanie ludzi w wojnę polsko-polską krzycząc o zamachu na wolne media uważam za nieco na wyrost nadmuchany balonik. Mam nadzieję, że się nie mylę.

Co tam w Australii ?

Australijski minister skarbu Josh Frydenberg twierdzi, że dwóch gigantów Facebook i Google , przejęły już w Australii ponad 70% rynku reklamowego. Dbając o interesy australijskich firm minister wymyślił, że należy powołać specjalną komisję, która oszacuje wysokość opłat, które giganci zapłacą rodzimym twórcom za udostępnianie ich treści. Ten pomysł spotkał się ze sprzeciwem gigantów i aktualnie toczą się negocjacje w tej sprawie. Rozmowy nie rokują na łatwy kompromis, premier Australii Scott Morrison powiedział, że jak na razie to „parlament ustala prawo w Australii”. Słuszna puenta.

Czy w Polsce to zamach na media ?

To ciężke pytanie. Aktualny styl rządzenia polegający na maksymalnej polaryzacji Polaków o odmiennych poglądach – któremu zresztą przyklaskuje opozycja nie mająca innego pomysłu na sensowne działania – jest tak „zapalny”, że ten pomysł może być zawualowanym atakiem na wolność słowa.

Ja osobiście uważam ten pomysł za dobry, ale czas, w którym chce się go wprowadzić jest fatalny. Ciągłe podpalanie nastrojów społecznych, zażynana gospodarka i polaryzacja Polaków, z których wielu łyka tą taktykę jak Pelikan w ciąży – sprawia, że dobry pomysł może urosnąć do zamachu na wolność mediów.

I na koniec warunek: Broń Boże tych pieniędzy nie przeznaczać na media krajowe. Dajcie to rzeczywiście na Onkologię. Mi do szczęścia nie potrzeba, ani igrzysk, ani chleba, ani telewizji siejącej defetyzm, ani tej siejącej szczęście ponad miarę, którą jestem w stanie unieść.

Mi dobrze tak jak jest. Z samym sobą w swoim życiu.

Sami sobie te piwo naważyliście, to teraz je wypijcie, a nie zapomniałem, wy wypijecie w jakiejś kawiarnii lampkę czegoś drogiego, a my zwykli zjadacze chleba będziemy brać się za chachły w imię wyższych celów.

Po moim trupie garniturki, po moim trupie.

Kiedy dobry odwraca wzrok, wiedz, że coś się dzieje !


Moje dzieci śpią spokojnie w swoich pokojach, a gdzieś tam w Stanach Zjednoczonych, córka Georga Floyda, nie może zasnąć, wciąż tęskniąc do taty, który już nigdy nie wróci do domu. Tata, który zatrzymany przez policję, leżąc przygnieciony na betonie, sygnalizował kilkunastokrotnie, że nie może oddychać, a mimo to nie zasłużył na dalsze życie, bo tak uznał nomen omen biały „stróż prawa”.

Kiedy oglądałem video z tego zdarzenia moje serce rodzierało się, bo chciałbym być tam na miejscu i przedrzeć się przez kordon przestępców w mundurach, aby pomóc Georgowi i dać mu to co się należało, za przeproszeniem jak psu buda, czyli kolejny oddech, kolejną godzinę życia.

Nie wiem czy jutro, kiedy wyjdę z domu, nie dojdzie do jakiejś sytuacji, w której przyjdzie mi zmieryć się z niesprawiedliwym potraktowaniem. Jestem na to przygotowany, każdego dnia wychodząc z domu, wiem, że muszę opuszczać go tak, jakby powrotu miało nie być. Dzisiaj, kiedy w naszym rejonie świata, nie mamy bezpośredniego zagrożenia woją militarną, odbywa się wojna na poziomie naszych umysłów i emocji. Jesteśmy manipulowani, skłócani, dzieleni, zastraszani i przede wszystkim skołowani. Nie oszukujmy się, w każdym domu, w którym na dachu umieszczona jest antena telewizyjna, machina propagandy próbuje porwać kolejne umysły, by później moć w blasku chwały spełniać ich oczekiwania. Oczekiwania rzecz jasna, wcześniej do tych umysłów wtłoczone.

Ktoś powiedział: „Bierność dobrych ludzi wystarczy, aby rozprzestrzeniało się zło” – kropka. Nic więcej nie trzeba w tym temacie pisać. Każdy brak reakcji uczciwego człowieka na zło sprawia, że za cenę wygody, prestiżu, sytuacji zawodowej lub komfortu psychicznego, oddaje się szlachetne wartości, które nas budują.

Człowiek niereagujący na zło lub popierający coś wbrew sobie odczłowiecza się i staje się atrapą człowieka z uśmiechem nr 5 na facjacie. Człowiek zamienia się w szmatę przez brak odwagi. Każdy z nas toczy te walki i każdy z nas ponosi na tym polu porażki – czas jednak powiedzieć sobie dość, bo odcinanie się od odpowiedzialności za tworzenie świata, który nas otacza, jest tkwieniem w iluzji. Wygodne gniazdko bierności, jest jak klatka zwierzaka w ZOO, niby wszystko, czego nam potrzeba mamy, ale tak naprawdę nie jesteśmy wolni.

W ostatnich dniach mocno „pracuje” we mnie postać biblijnego Jonasza, człowieka, który postanowił pójść naprzeciw swojemu powołaniu. Jestem jak on. Często słyszę jaką drogę mam wybrać, ale jakimś cudem skręcam do swojego Tarszisz idąc w kierunku przeciwnym, do tego w jakim mam podążać. W końcu rozpętuje się burza, a ja wyciągnięty przez współtowarzyszy spod pokładu, ląduje w rozszalałym morzu, gdzie ogromna ryba połyka mnie, by potem wyrzygać w docelowym miejscu odbycia mojej misji.

Bo mimo, że czuje się żenująco, odczuwam brak siły oraz weny, a także często nie wiem co zrobić, to parafrazując słowa Jonasza mówię: „za 40 dni ten świat zostanie zburzony” co oznacza, że ten świat przestanie istnieć w momencie, gdy dobrzy ludzie nie będą czynić dobra, a jedynie omijać zło.

Wybaczam mordercy Georga Floyda i modlę się za niego, bo Ewangelia mojego życia jest szansą dla każdego, dla: mordercy, pedofila, złodzieja, rodziców, którzy zabijają swoje dzieci, wreszcie dla mnie samego – bo żaden człowiek nie jest zły sam z siebie i na potępienie zasługuje zło jakie wyrządził, a nie on sam.

Choćby nie wiem jaką nowomową posługiwał się zepsuty świat, pozwolę sobie przemawiać starą polszczyzną i powiem „nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe”

Zdjeliśmy już maski rzekomo chroniące przed koronawirusem, pytanie: kto ma odwagę zdjąć maskę, chroniącą go przed prawdą o nim samym ? Nie oszukujmy się, wielu z nas nosi je od lat, odkąd panuje na tym świecie epidemia bierności, przez którą ginie rocznie kilkaset tysięcy razy ludzi więcej niż przez Covid 19.

Dość, veto, zło dobrem Zwyciężaj.

Image by Alexas_Fotos from Pixabay 

Jej problem


Ja z winem przychodzę i w ręku z kwiatami,

a ONA otwiera z pełnymi oczami.

„Co stało się ?” pytam, i widzę deszcz łez tu,

na stole dwie kreski kujące mnie z testu.

I myślę czy ona sobie ze mnie nie kpi ?

„Ty miałaś uważać i brać te tabletki”

„Co teraz zrobimy ?” i patrzy się na mnie,

ja mówię do siebie „myśl odpowiedzialnie”.

I po awanturze się w ciszę wsłuchuję,

ta cisza jest głośna i chyba skutkuje.

Ja jestem za młody by stracić tak wiele,

coś w głowie jej dzwoni, wie w jakim kościele.

Wie co musi zrobić by załatwić sprawę,

ja dorosłość traktuje jak miłą zabawę.

Decyzja nie jego, to ONA jest jeńcem,

on obmywa ręce, a kwiaty są wieńcem.

Ta cisza trwająca, nikogo w pobliżu,

układa się w słowa „Ukrzyżuj, ukrzyżuj”

 

 

Image by Free-Photos from Pixabay

Wiersz


FB_IMG_1587124632138„Problem”
Nie słyszę radości, lecz kłótnie i sprzeczki,
„Ty miałaś uważać i brać te tabletki” !
Nie radość i uśmiech, lecz płacz spazmatyczny,
Gdzie mój cud poczęcia to moment krytyczny,
Nikt tutaj nie mówi o mojej przyszłości,
rodzice się boją mej małej miłości,
Ten jazgot mieszanka uniesień i złości,
zagłusza cichy szept odpowiedzialności,
I nie wiem co będzie już strach mnie przenika,
panika w powietrzu i zegar wciąż tyka.
Nikt o mnie nie myśli, bo głosu tu nie mam,
już Dali mi imię – to „Problem” jak mniemam.
Nie ujrzę ich chyba – to w imię wolności,
tej znanej z niszczenia maleńkiej godności.
Nie spojrzy mi w oczy mój kochany Tata,
ten moment milczenia zamienia go w kata.
Tu cisza trwająca, nikogo w pobliżu,
układa się w słowa „Ukrzyżuj, ukrzyżuj”.

Autor: ja tj. Zwykły tata
Foto by congerdesign from Pixabay

Zastrzyk odpowiedzialności lekiem na wirusa


Ostatnie dni upływają pod znakiem koronawirusa. W tym momencie 22 przypadki osób zakażonych, w tym bodajże 2 w stanie ciężkim. Co będzie dalej? Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach ilość zachorowań wystrzeli w górę i zacznie się prawdziwy sprawdzian dla Nas, dla służb, dla Polski. Czytaj dalej

Nieidealnych Świąt Bożego Narodzenia


Nadszedł czas składania życzeń. Dzisiaj czytałem, że w szpitalach robi się tłoczno, bo ludzie starsi są odstawiani do nich jak walizka do przechowalni na lotnisku.

Ludzie, których twarze pokryte są zmarszczkami, pamiętają czas prawdziwej walki o wolność naszego kraju. Pamiętają jak przerażeni modlili się o to, aby ich dzieci mogły przeżyć ten horror. Pamiętają to pragnienie, aby żyć w wolnej Polsce. Pamiętają ryzyko jakie ponosili, abyśmy my mogli dzisiaj świętować Boże Narodzenie w normalnych warunkach.

Co z tego, skoro nie pasują do świątecznej wizji suto zastawionego stołu, nad którym tłoczą się piękne, uśmiechnięte twarze ? Ich uśmiechy nie są śnieżnobiałe, a wypowiedzi błyskotliwe, a często trzeba poświęcić im swój czas i wysiłek. Co to za święta ? Nie łatwe i przyjemne, a przecież takie oglądamy w płaskich telewizorach.

Niestety pokazuje to jak słabo rozumiemy „o czym są te święta”. Jezus rodził się w śmierdzącej stajni, otoczony bydłem, w warunkach, które dzisiaj nazwalibyśmy skandalicznymi. Dzisiaj natomiast lansuje się wizję świąt łatwych i przyjemnych, a przede wszystkim idealnych. Starsi ludzie nijak nie pasują do tak pojmowanych świąt.

Smutne i mam nadzieję odosobnione przypadki, ale wywołujące refleksje.

Chcę życzyć wszystkim moim znajomym, kolegom, bliskim i tym, którzy wypełniają moją codzienność, abyśmy potrafili w te bardzo radosne święta wejść nieco głębiej w siebie i zrobić tam porządki. Posprzątać ten chlew i zrobić miejsce na narodzenie Tego, któremu nasze nieidealne życia mogą posłużyć za stajnie, za miejsce narodzin.

Dla każdego z nas te święta będą inne. Niektórzy stracili swoich bliskich, inni zostali rodzicami, jeszcze inni może przeżyją je po raz ostatni, ale Wszystkim Wam życzę Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.

Starzy ludzie i zwierzęta przywiązywane do drzew – powinni być z nami podczas wigilii, bo te święta są o narodzeniu Miłości, a nie o jej zabiciu. Oby tych, którzy dopuszczają się takich działań nigdy nie spotkał podobny los.

Raz jeszcze szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia ! 🙂

Image by Free-Photos from Pixabay

Następny krok


Moje szczęście składa się z prostych rzeczy. Mam do wykonania swoje codzienne obowiązki i to one prowadzą mnie do poczucia,  że jestem szczęśliwy tu gdzie jestem
i z tym co mam. Czytaj dalej

49 dni


Tak dawno mnie nie było, że pisząc czuje się jak debiutant, choć WP przed chwilą pogratulował mi pięciu lat obecności na platformie.

Te pięć lat to czas bez sukcesów blogowych, choć stwierdzam, że jakimś sukcesem jest to, że 

Czytaj dalej

„Nie” dla nienawiści, czyli nauka nielubienia


Miałem już gotowy tekst, ale jak to bywa ze mną zaznaczyłem całość i nacisnąłem „backspace”.

Tekst, który był gotowy pisałem jeszcze kiedy Prezydent Gdańska walczył o życie, a z nim walczyła cała Polska.

Kiedy na telefon dostałem powiadomienie o tym ataku, myślałem, że to fake news, i że ktoś chce polepszyć swoją klikalność podając treści, na które jest popyt. Niestety myliłem się. To prawda, że człowiek na służbie swojego miasta, pełniący niezależnie od poglądów i działań najważniejszą funkcję samorządową w Mieście Gdańsku – został zaatakowany na scenie nożem o średnicy blisko 15 cm.

Dramat. Dramat człowieka, dramat rodziny, dramat całej Polski.

Dramat, który ciężko skomentować i w jakikolwiek mądry sposób ująć w ramy słów.

Oszukać przeznaczenie

Ostatnio pisałem o tym, że miałem kilka „ciekawych” dni, które skłoniły mnie do przemyśleń „jak ważny jest każdy dzień naszego życia, każdy gest, każde słowo, i wewnętrzny pokój”.

Jeśli nie Czytałeś/Czytałeś to zapraszam, tekst znajdziesz tutaj (klik).

Nie pierwszy raz uświadomiłem sobie, że mimo mojego zaangażowania, miłości do życia, kariery zawodowej, talentów, bogactwa, cholera wie czego jeszcze – nie jest sobie w stanie dokupić ani sekundy życia dłużej. Piszę to w kontekście nagłych zdarzeń, nie np. choroby, w której finanse mogą ułatwić leczenie.

I tego dnia, gdy na chore dzieciaki, zbierał człowiek, który generalnie mógł mieć na to wylane, bo został wybrany w I turze na kolejne 5 lat rządów, nie mógł On „dokupić” ani sekundy dłużej do swojego życia.

Co myślał? W jakim był nastroju? Czy był gotowy ? Jaka była Jego ostatnia myśl? I tak dalej… Takie właśnie pytania pojawiają się w mojej głowie, kiedy myślę o drugim człowieku, któremu ktoś bez chwili zastanowienia przecina linię życia – ot tak, ze zemsty, nienawiści, poczucia porażki, jakiegokolwiek innego powodu.

I tu nie chodzi o przeżywanie tego na pokaz, bo zginął człowiek medialny. Chodzi o to, że ten człowiek jest symbolem innych, którzy codziennie umierają niespodziewanie, niesprawiedliwie, czasem bestialsko i okrutnie mordowani przez – mrozi krew w żyłach DRUGIEGO CZŁOWIEKA.

Komentarze zostawmy publicystom

Komentarze, opinie, wyciąganie wniosków – zostawiam tym, którzy mają posłuch i zasięgi oraz profesjonalny fach w ręku. Ja taki blogerzyna, który nie ma wielkiego wpływu na opinię świata, mogę tylko zaapelować:

Uczmy się nie zgadzać

bo może nas dzielić dosłownie wszystko: status społeczny, przekonania, wiara,temperament, narodowość, orientacja seksualna, inteligencja, uroda, urok, i pierdyliard innych cech, ale łączy nas jedno:

Jesteśmy ludźmi

Nie zgadzam się z wieloma blogerami, których czytam. Mam odmienne poglądy co do wielu kwestii niż ludzie, z którymi na co dzień przebywam. Mam inną wizję życia od sąsiada zza ściany. I nauczyłem się, że – i to jest cudowne – mogę się od nich różnić, a na dodatek mogę tych ludzi nie lubić.

Szanuje jednak to, że ich droga doprowadziła ich do ich wniosków, a mój hejt – choćbym za przeproszeniem się zrąbał w galoty – nie zmieni ich poglądów. Bo jedyna droga do zmiany poglądów drugiego człowieka, to życie swoim życiem.

Krótko do braci

Niektórzy z Was, czytając mnie dowiedzieli się, że jestem chrześcijaninem/katolikiem i że Bóg jest dla mnie hiperważny. Nie będę się rozpisywał, bo uważam, że głównie moje życie – a nie słowa – mają być tego dowodem.

Bracia – ten fragment do moich braci w wierze – proszę Was zacznijmy być chrześcijanami, a nie robić chrześcijaństwo. Św Franciszek z Asyżu powiedział kiedyś

 „Zawsze głoście Ewangelię, a gdyby okazało się to konieczne, także słowami

To jest mój apel do siebie i do Was. Te słowa są bardzo mocne i mogą w łatwy sposób zweryfikować czy ja rzeczywiście żyję z Bogiem czy może sobie Nim tylko gębę wycieram.

Inni, którzy Nas spotykają wiedzą jakie mamy poglądy na temat: aborcji, eutanazji, małżeństwa, homoseksualizmu, antykoncepcji, i tak dalej…, ale czasami chyba nie bardzo wiedzą w co my wierzymy.

Patrzą na Nas i nie widzą różnicy, a czasami wręcz zafiksowanie na kwestiach stricte moralnych, pośród, których gubimy meritum, jakim jest miłość. Bo jeśli Twoje życie nie zmienia się kiedy „żyjesz z Bogiem” to coś tu śmierdzi.

Żyjmy tym co tak pięknie umiemy obrać w słowa.

Praca u podstaw

Taki zwykły tata jak ja musi wykonać ogrom pracy u podstaw, by kiedyś z dumą powiedzieć sobie, że nie ma krwi na rękach. Rzecz jasna tej metaforycznej, ale niestety może się zdarzyć, że również tej prawdziwej.

Wychowując dziecko w miłości i z zaangażowaniem w znaczny sposób zmniejszam prawdopodobieństwo tego, że w przyszłości będzie żywiło się ono hejtem i nienawiścią, a każdą życiową tragedię będzie sprowadzało do polityki.

Ja mogę wpłynąć na przyszłość Polski, tym co robię we własnym domu. Tak, pewnie pojawią się głosy, ale co ja jeden mogę? To tylko pierdzielenie. My mamy siłę, my możemy zmieniać rzeczywistość, my możemy dobrem zło zwyciężać.

Oglądanie się na innych i czekanie, aż oni coś zrobią, tylko po to, aby ich wyśmiać, jak im się nie powiedzie – może i jest popularnym zachowaniem, ale zdecydowaniem beznadziejnym i prowadzącym donikąd.

Czy umiemy jeszcze wytwarzać dobro ?

Tak. Dzisiaj wraz z mieszkańcami mojego miasteczka, protestowałem przeciwko nienawiści, jednocześnie oddając cześć pamięci Pana Prezydenta Pawła Adamowicza.

foto 2

Tylko z pozoru nieważne zgromadzenie. Dla mnie to symbol tego, że jedyną drogą do zwalczania zła jest czynienie dobra. I jak nie brzmi to populistycznie, to trzeba głośno i wyraźnie mówić:

NIE ZGADZAM SIĘ NA TAKĄ NIENAWIŚĆ 

Stawiam jej czoła, wraz z innymi – może całkowicie odmiennymi ludźmi. Nie zgadzam się, aby człowiek był dla drugiego szmatą. I biorę odpowiedzialność za to, że ja mam na to wpływ, w swoim codziennym życiu ograniczając nienawiść wobec innych.

Bo ja nie wszystkich Was lubię, ale jako ludzi wszystkich Was kocham !

I niezależnie kto jest kim, w mojej modlitwie polecam Was wszystkich.

Dzisiaj jestem gdańszczaninem !

Porozmawiamy _

Przepalona rozkminiarka, czyli jak oszukać przeznaczenie ?


Dzisiaj podobno międzynarodowy dzień pocałunku. Fajnie, w sumie słabo, bo po co świętować piękno pocałunków dzisiaj, skoro można codziennie ?

Czytaj dalej

Nie opłaca mi się pisać bloga


Mam na słuchawkach dobry rap, który jest ze mną od zawsze i piszę nieco o tym co będzie działo się w 2019 na zwykłym tacie. Czytaj dalej

Życzę Wam trudnych świąt


To już ostatnia prosta. Za niecałe dwa dni zasiądziemy wspólnie do stołów, aby spędzić ten wspaniały czas.

Dla niektórych owszem wspaniały, dla innych całkiem inny niż zawsze.

Ktoś stracił żonę po przegranej chorobie, ktoś sam jest zniszczony i na ostatnich nogach, a ktoś jeszcze inny jest „sam jak palec” bo nie jest już rodzinnie użyteczny, albo też jego zagmatwane życie zaprowadziło go na ulicę.

Nie dla wszystkich te święta to bajkowy i szczęśliwy czas. Dla wielu z Was czas od ostatniej wigilii mógł być horrorem, mógł być po prostu bardzo trudny.

Chcę Wam wszystkim złożyć życzenia, ale najpierw krótko o ostatnim moim roku.

To był bardzo trudny i bardzo ważny rok mojego życia. Dużo ciężkich sytuacji, które groziły katastrofalnymi skutkami, ale ostatecznie z tego wszystkiego powstało ogromne dobro, w postaci umocnienia mojej miłości do Agnieszki, moich dzieci, Boga, i ludzi.

Jestem bardzo wdzięczny za ten czas i chcę Wam Nam życzyć, aby te święta były trudne. Trudne, dlatego, że może przy stole usiądziemy obok osoby, z którą dzieli nas bardzo wiele, a chcielibyśmy żeby ta przepaść zniknęła. Trudne bo może tak zwyczajnie po ludzku jesteśmy nieszczęśliwi, albo ten rok był dla nas pasmem porażek. Trudne bo może już nie wierzymy w tą całą – paradoks – szopkę, sztuczne uśmiechy, serdeczność na pokaz, życzenia od niechcenia.

Życzę Wam Nam abyśmy odważyli się pokonać to co trudne, zrobić pierwszy krok, przeżyć swoją stratę, pokonać smutek i niewiarę.

Bo kiedy odważymy się wejść w to co trudne, jest szansa, że w te święta, rzeczywiście narodzi się w naszych sercach miłość. Miłość, która zmienia innych, nawet jeśli o tym nie wiemy.

A kiedy już „przerobimy” to co trudne to mam nadzieję, że pokój i radość w Nas eksplodują i tego życzę Wam Nam finalnie.

Jako ludzie możemy czuć się jak ta stajnia – bez większej wartości, wygody, luksusu – nieistotni, ale nie bez znaczenia jest fakt, że właśnie w tej nędzy narodziła się Miłość, która sprawia, że świętujemy już od wielu lat.

Wszystkiego dobrego Szanowni !

foto

(Fot. congerdesign, PhotoMix-company – pixabay.com).

Co tu się wyprawia?


„Budzę się rano nie zerkam już nawet za okno jaka dziś będzie pogoda

Wiem co mam robić i działam dopóki jest chęci i zdrowia”

Ten cytat z tekstu KęKę oddaje to co w ostatnim czasie dzieje się u mnie. Jestem pogodzony z tym co mam i niesamowicie wdzięczny, że mogę być człowiekiem, mężem
i tatusiem.

Czytaj dalej

Zwykły dzień


Czasem jest tak, że chcesz usiąść i napisać tekst od serca, który poruszy innych i zmieni ich myślenie, ba może nawet życie. To jednak musi poczekać bo już późno, a za kilka godzin czas wstać.

Czytaj dalej

Dzieci vs samochody… czyli o nierównym wyścigu


Zarówno o dziecko, jak i o samochód trzeba dbać. Nakarmić, bo na pusto, to za długo nie pochodzi. Umyć, no bo jakoś musi się prezentować, a poza tym higiena to kwestia podstawowa. Zainwestować, bo jak pierdyknie rozrząd, to dalej nie pojedziemy, a jak Kubusiowi stopa rośnie, to przecież nie puścimy go w ciasnych butach. Czytaj dalej

Re: Stanley Maruda


Gdyby przyjąć że katolik to jest ktoś, kto żyje zgodnie z nauczaniem Ewangelii i Dekalogiem to by się okazało że w Polsce katolików w ogóle nie ma, albo w najlepszym razie jest ich raptem kilka procent. Większość jest katolikami tylko z nazwy a spora część nawet i tego nie dostrzega 😏 Przebywanie w kościele nie […]

Skąd te ponure wizje i statystyki? Czy w Twoim lokalnym kościele jest rzeczywiście aż tak fatalnie?

Przyznam, że jestem zdziwiony, ponieważ obserwuję trend wręcz odwrotny. U mnie świątynia żyje. Na Eucharystii nadal sporo ludzi, część z nich mocno wierzy, że jest tam też obecny Nasz Pan. Na spotkaniach biblijnych coraz więcej osób. Coraz więcej osób pyta mnie o Boga, o to jak mogę żyć i jak żyje w kościele katolickim, o wiele rzeczy.

Rzecz jasna jest spora betonoza w wyższych kręgach i czasem na parafiach, ale od tego jesteśmy my, by upomnieć braci kapłanów i porządkować swoje parafie, niezależnie od tego czy to popularne czy nie, czy się danemu księdzu to podoba czy nie, czy się oburzy czy nie. Ewangelia jak mawia kardynał Konrad Krajewski jest „piękna jak wiosna i ostra Jak miecz” – czasem trzeba tego miecza użyć wobec kapłanów, aby im o tej wiośnie przypomnieć. Do tego jednak jest potrzebna odwaga, modlitwa i poczucie odpowiedzialności za braci w wierze.

Wracając do pytania: gdzie jest tak fatalnie? Pytam o konkretną (Twoje parafię) i co Robisz bracie, aby to zmienić? Jak mogę Ci w tym pomóc?

Pytam, bo z tego co Piszesz łączy nas wiara w Jezusa Chrystusa Nazarejczyka i wspólnota kościoła powszechnego, ale różni chyba jedno. Ja jestem wdzięczny i szczęśliwy, że Pan dał mi możliwości życia w tej wspólnocie, choć kupę gnoju trzeba jeszcze taczkami z niej wywieźć (szczególnie z mojego życia), a Ty tak często wspominasz, że Ci wstyd, że Jesteś katolikiem. Z czego to Bracie wynika? Czy to pedagogika wstydu przynosi owoce, a może proces zmieniania kościoła na lepsze u Ciebie jeszcze idzie mozolnie?

Czas podwijać rękawy, bo kościół to my. Bo to my jesteśmy współodpowiedzialni za to w jakim kierunku on podąża. To my mamy obowiązek zgodnie z sumieniem działać w momencie, gdy dzieje się coś złego, bo w przeciwnym razie jesteśmy winni grzechu bezczynności.

Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że wylewanie blogowych pomyj na kk nie nosi znamion zmieniania kościoła, bo w takim przypadku już mielibyśmy Święty kościół świętych ludzi.

Nie jesteśmy święci, ale spokojnie pracujemy nad tym 😊

Kłaniam się Państwu w pas


Zwykły tata ma chęć wrócić do działalności blogerskiej, więc prosi Was abyście dali znać: co Wy na to?

Kto z Was szanowni widzi ten wpis i ma chęć na więcej?

Do napisania, a tym czasem kłaniam się Wam w pas !