Zwykły dzień


Czasem jest tak, że chcesz usiąść i napisać tekst od serca, który poruszy innych i zmieni ich myślenie, ba może nawet życie. To jednak musi poczekać bo już późno, a za kilka godzin czas wstać.

I wstajesz. Z reguły jest chwila po szóstej, ale jesteś już przyzwyczajony. Co któryś dzień noc jest przespana w całości. Otwierasz oczy i dziękujesz Temu, który daje Ci to, dla czego się budzisz. Robisz znak krzyża i ruszasz. Ogarniasz się, potem łazienka, w której ze spokojem patrzysz w lustro. Następnie wciągasz na siebie strój i wbijasz do kuchni. Pakowanie szamy i do boju.

Czas pożegnać całe twoje bogactwo. Błogosławisz wszystkich, zanużając ich w krwi Jezusa i mówisz, że ich kochasz. Ruszasz ufając, że Ten, któremu zostawiłeś to wszystko, wie najlepiej co z tym zrobić.

Wsiadasz do samochodu i jedziesz do gospodarza odebrać świeże mleko dla Tych, których zostawiłeś, na czas pracy.

Masz jakieś 30 minut jazdy, więc możesz je wykorzystać, a to na posłuchanie słowa, a to na splecenie wokół palca sznurka, na którym wiszą paciorki różańca, a to na ciszę, a to na radosną muzykę śpiewaną „na pełnej petardzie”.

Nadal nie masz czasu, żeby inspirować innych, choć gdzieś głęboko wewnątrz, chciałbyś to zrobić.

Dojeżdżasz do pracy, robisz swoje i wsiadasz z powrotem do fury. Masz pół godziny, które możesz wykorzystać na co tylko pragniesz. Wracasz na autopilocie i po pół godziny jesteś w domu.

Kiedy do niego wchodzisz z reguły wita Cię dżungla. Dżungla złożona z krzyków, zabawek, wybuchów śmiechu wymieszanych z płaczem i ponownie śmiechem, i Ci, którzy cieszą się na Twój widok. Witasz ich, dziękując za to, że możesz znów ich zobaczyć, a potem szama. Przebieranko w „roboczą odzież” i do dzieła. Zabawa, przerywanie sporów, sprzątanie, czytanie, „tata chcę siku”, „tata chcę kupę”, „tata brzuch mnie boli”, „tata Stasiu zabrał moją zabawkę” i riposta „Nie zabrałem, sama mi się wzięła”, a później kolacja, a raczej jej przygotowanie, ogarnięcie tego wszystkiego do stanu nazwijmy to porządku (którego definicja przy 5 osobowej rodzinie ulega delikatnemu przekształceniu) i nadchodzi wieczór. Zanim do niego doszło trzeba było wstawiać prania, przebierać ciuszki, czasem zaprowadzić kogoś na inglisza, albo oczywiście pojawić się u doktora, ale te wszystkie drobnostki robimy we dwójkę, w końcu jesteśmy rodzicami, i to z powołania.

Wracając do wieczoru nadszedł, a raczej dowlekł Nas do siebie, jak to miewa w zwyczaju. Kolacyjka, mleczko, jakieś bajki, toaleta (a w niej inspirujące rozmowy przy myciu zębów, podczas, których możesz dowiedzieć się, że najlepszą zabawą Twojego syna jest gonienie kolegów z zabawkowym młotkiem lub piłą mechaniczną, po przedszkolu) i przychodzi czas na usypianie. Kładziemy się do łóżek, modlimy, czytamy opowieść lub ją wymyślamy, śpiewamy kołysankę i po jakimś czasie dzieci odlatują.

Masz czas dla siebie i dla Niej, tej dla, której powinieneś mieć najwięcej czasu, Ale zanim zaczniesz się nim delektować trzeba dokończyć zmywanie i czasem kilka innych rzeczy. Później siadasz, wcinasz coś, i masz czas dla Was. Najważniejszy czas. Wykorzystujesz go raz lepiej, raz gorzej, ale masz świadomość, że jest on bardzo ważny.

Wraca Ci myśl, że chciałeś zrobić coś inspirującego, ale warto jeszcze przygotować sobie rzeczy do pracy i ewentualnie pomyśleć o śniadaniu, więc to robisz. Jest dosyć późno, a czujesz potrzeby, żeby poczytać Słowo lub książkę, np „Kecharitomene”, które dostałeś od Przyjaciela, robisz to. Jest późno. Nadal nie zainspirowałeś nikogo i nie zmieniłeś niczyjego życia, do bani. W necie mówią Ci, że możesz wszystko i tak dalej, a Ty tylko przeżyłeś swój zwykły dzień.

Bierzesz łyka ciepłej herbaty, którą w końcu możesz wypić i Twoje serce wypełnia się radością, że zrobiłeś to co najważniejsze, dla Tych, którzy są Ci powierzeni. Cieszysz się i jesteś z siebie dumny, bo rano na pożegnanie usłyszysz „KOCHAM CIĘ”, które inspiruje do życia, jak nic innego.

Modlisz się idziesz spać. I wstajesz. Z reguły….

Może jesteś zwykłym tatą, albo zwykłą mamą i czujesz, że nie robisz nic wyjątkowego, ale to nieprawda.

To dzięki Tobie dziecko rośnie w poczuciu miłości i akceptacji. Dzięki Tobie widzi, że czas poświęcany dla bliskich jest najwyższą wartością jaką powinno się kierować w życiu rodzinnym. Dzięki Tobie widzi, że można w coś wierzyć i żyć tym na co dzień. Dzięki Tobie zaczyna rozumieć, że nerwowe i ciężkie sytuacje da się w życiu pokonać. Dzięki Tobie zaczyna rozumieć, że nie musi mieć wszystkiego, żeby mieć największe bogactwo, jakim jest miłość. Dzięki Tobie zaczyna mówić o swoich uczuciach. Dzięki Tobie Twoje dziecko widzi sens życia i jest szczęśliwe.

W Ty kurde nie znalazłeś czasu, żeby nikogo zainspirować ! 🙂

#zwyklytata #razemfajniej #inspiration

Photo by Juliane Liebermann on Unsplash

5 myśli w temacie “Zwykły dzień

  1. stopociechblog pisze:

    Zwykły tato, daruj mi ale jak się dziś Ciebie czyta, to przychodzi myśl, że życie rodzinne, to jeden wielki strach. Aż zmęczyłam się, jak w tym wszystkim nie ma spokoju i radości, tylko trud za trudem. Jestem mamą trójki dzieci, nigdy tak nie odczuwałam. To prawda były nieprzespane noce, czuwanie przy łóżeczkach.., ale każdy dzień nie był walką o przetrwanie go,. Myślę, że może dlatego iż byłam mamą. Postanowiłam nie pracować zawodowo, tylko zająć się przez 8 lat wychowywaniem w domu Skarbów. Było biednie, bo mąż tylko pracował na politechnice, a naukowcy mało zarabiali, ale byłam najszczęśliwsza na świecie. Ten czas był najbardziej wartościowym i radosnym okresem mego życia. I za ten trud, którego nie odczuwałam tak dziękuję Bogu.

    Polubione przez 1 osoba

    • zwykly tata pisze:

      Choć tempo życia jest dosyć szybkie, dla mnie również jest ten czas najpiękniejszym jaki mogłem sobie wyobrazić. Tym wpisem bardziej chciałem podkreślić, że nasz codzienność – czasem zwariowana – sama w sobie może inspirować innych np. nasze dzieci. Nie zawsze trzeba wielkich rzeczy, choć i przed tymi nie można uciekać.
      Bez wątpienia Twój trud i poświęcenie dzisiaj dają Ci poczucie satysfakcji i dumy z dzieci. Wielkie wyrazy szacunku ! Pozdrawiam

      Polubione przez 2 ludzi

      • stopociechblog pisze:

        W tym czasie, jakim Ty obecnie jesteś nie czułam tak. Kochałam, opiekowałam się, cieszyłam, ale nie sądziłam, że to moje najpiękniejsze lata. Robienie kariery, sprawdzanie się zawodowo, sukcesy.. Taka pani w żakieciku, czółenkach nieskazitelnym makijażu była mniej warta niż mama niewyspana, w dresach i bez śladu szminki. Każde dziecko jest inne i to wymaga od nas umiejętności wychowania. Nawet, jak nie doceniają czegoś teraz, zobaczą jak same będą miały dzieci lub trochę wydorośleją. To prawda one nie potrzebują gwiazdki z nieba, tylko czasu z nimi. Popatrz na ten czas jak na największą przygodę i że jesteś wybrańcem, to Ciebie Bóg obdarzył i ofiarował Dar Rodziny. Jesteś KIMŚ w oczach Boga. „Tata zawiąż, tatuś pomóż, tato on mi dokucza..”, to łaska, która dość szybko kończy się bezpowrotnie. Ich dzieciństwo. Powodzenia w trudzie i radowaniu

        Polubienie

  2. Monia pisze:

    Czytając Twój wpis przypomniała mi się pewna rozmowa sprzed lat. Byłam już mamą, a to zadanie pochłanialo mi sporo czasu. Nawróciłam się i czułam, że zostałam stworzona do wielkich rzeczy, ale jak je robić skoro ma się tyle na głowie? Opowiedziałam o swoich obawach pewnej starszej pani ze zboru, która chodziła całe życie z Bogiem. Wskazała wtedy palcem na zdjęcie, na którym był jej już dorosły syn. Odpowiedziała; „Zobacz, jak ogromne zadanie powierzył mi Bóg. Jedno z największych. Syn mój jest dziś pastorem i głosi Słowo Boże. Nie daj się zwieść tym, że nic nie robisz”.

    Kończę tym przesłaniem, ale chcę jeszcze napisać, że jesteś na pewno wspaniałym tatą. Wszystko co robisz dla swojej rodziny i każdy nawet detal, który opisałeś w tym wpisie o tym świadczy. Bóg z Wami!

    Polubione przez 2 ludzi

Dodaj odpowiedź do stopociechblog Anuluj pisanie odpowiedzi